Strona główna Członkowie Klubu Kontakt Zaloguj
     
 

Degustacje, degustacje, degustacje! - MENU Z AFRODYZJAKIEM

11.02.2011 18:23

Winoteka i Winiarnia WINOMAN - by zerwać z tradycją dekorowania potraw miłosnymi akcentami - przygotowała wyjątkową propozycję kulinarną. W dniach od 12 do 14 lutego, w Krakowie, przy ulicy św. Tomasza 7 proponujemy „menu z afrodyzjakiem”. Każda potrawa tego specjalnego menu skomponowana została tak, by istotną rolę odgrywał w niej element pobudzający zmysły... W niektórych potrawach stanowił on będzie dominantę smakową, w innych zaś wyczuwalne będzie jedynie jego delikatne tło. Nieodłącznym asystentem afrodyzjakalnej kuchni będą wina - musujące, różowe i czerwone oraz słodkie Tokaje - wszystkie uważane za silne afrodyzjaki.
Podczas kolacji, wraz z gośćmi będziemy dociekać, co się wydarzyło w Madison County (sobota godz. 19.00), włamiemy się do apartamentu (niedziela godz. 19.00) i przeczytamy pamiętnik (poniedziałek godz. 18.00).

Poniżej szczegóły specjalnie przygotowanych na tę okazję propozycji kulinarnych:

Przystawki:
Ziemniaczany placek z plastrem wędzonego łososia i przepiórczymi jajkami
Grillowany bakłażan z serem ricotta w aromacie ziołowym

Dania Główne:
Szpinakowe canelloni w sosie roquefort
Warkocz z trzech mięs ze szparagami i opiekanymi ziemniaczkami
Warzywne linguine z krabami i papryczką chili

Desery:
Tarta czekoladowa z truskawkami
Delikatny krem serowy z ananasem i granolą

Rezerwacji stolików dokonywać można za pośrednictwem poczty elektronicznej na adres: rezerwacja@winoman.pl, bądź telefonicznie 12 422 10 28.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY

12.02.2011 01:31
Muszę powiedzieć, że bardzo kontrowersyjne menu. Brak umiaru to brak BHP.
Co do afrodyzjaków, to jest ich niezbyt wiele. Zmysły pobudza przede wszystkim wyobraźnia. Tyle, że w tym zakresie, jak zauważyła moja znajoma, z tym bakłażanem to już przesada, a ma dziewczyna wyobraźnię ;-)

Kucharzu Drogi! Żadnych mięs, ciast i serów.
Żadnych słodkich win, kluchów i przede wszystkim nie tak tlusto! W przeciwnym razie głównym bohaterem wieczoru zostanie pilot od telewizora, a potem sąsiedzi usłyszą przez ścianę już tylko rytmiczne i delikatne pochrapywanie...

Ja osobiście z (prawie) tych samych składników, zaproponowałbym to:

APERITIF
ON wręcza JEJ skromny drobiazg biżuteryjny, ONA trzepocze rzęsami...
Do tego wino musujące - najlepiej nie szampan, bo jak ON będzie miał okazje błysnąć czym się cava różni od szampana, to ONA pomyśli, że ma klasę (a nie kasę).

PRZYSTAWKA
Tatar z łosiosia z surowym żółtkiem z przepiórczego jaja. Może być ułożony w formie wianka. ONA się wzrusza...
Placki ziemniaczane likwidujemy (jak ktoś chce "jadło dla drwala" to sobie wpadnie nazajutrz). Ewentualnie można tego tatara podać na małych blinach (droożdże!) z mąki gryczanej, a mięso łososia częściowo surowe, częściowo wędzone.
Do tego lampka białej beczkowanej rioja albo rias braixas.

DRUGA PRZYSTAWKA
Sałatka z zielonymi szparagami i truskawkowym vinaigrette. I truskawki. Wino jak wyzej.

TRZECIA PRZYSTAWKA
Pierożki z mięsa krabów z sosem krewetkowym na ostro. Chili wskazane! Do tego bardzo młode czerwone wino z Langwedocji na typowych szczepach. Temperatura wina 15 stopni!

CZWARTA PRZYSTAWKA
Kotleciki jagnięce w miętowo - rozmarynowym balsamico, do tego smażone "julienne" z selera. ONA pyta kim jest ta Julienne, dowiaduje się i wybacza... Lampka dobrego burgunda.

DESER
Fondue czekoladowe z owocami i lodami waniliowymi na patyku.
ON nie je, patrzy i niskim głosem zamawia taksówkę.

KAWA
Najlepiej mała, czarna, gorąca, na stojąco. Dla NIEGO (dla kurażu) 20 ml dobrego armaniaka, ONA pudruje nosek.

BUTELKA MERLOTA na wynos.

ONA i ON opuszczają restaurację, lekko nienasyceni. Rozpływają się we mgle spowijającej ulicę św. Tomasza, patrona niedowiarków.

Bo kto z Panów mi nie wierzy, przekona się na własnej skórze!! A rozczarowane Panie mogą pisać do mnie wspomnienia z tak dobrze zapowiadającego się wieczoru... Proszę tylko nie zapomnieć o podaniu swojego numeru telefonu i załączenia kilku zdjęć... A, i proszę Tamtemu nie oddawać pierścionka. Następną kolację, wedle mojego scenariusza, można będzie zacząć od razu od pierwszej przystawki. Vivat Walentynki!

12.02.2011 06:52
obrazek
Przyznam szczerze, iż ani jedno ani drugie z powyższych walentynkowych propozycji, nie wzbudza mojego entuzjazmu. Żeby nie powiedzieć dosadniej.

Przede wszystkim obie propozycje koncentrują się na jedzeniu, którego proponowane ilości nie pozwolą, wydaje się, na cieszenie się ani winami, ani sympatycznym seksem, który winien być zwieńczeniem takiego wieczoru.

W pierwszym wypadku (amarone) wina są potraktowane byle jak, tak jak byśmy byli na portalu :

"zosia samosia gotuje łososia",

a nie na portalu meniącym się być winiarskim.

Co do drugiego autora natomiast (curiosum) to, już pierwsza "mądrość" dyskwalifikuje go totalnie. Królem afrodyzjaków świata jest Król Szampan. Koniec. Kropka. Proponowanie więc "najlepiej nie szampan, bo jak ON będzie miał okazje błysnąć czym się cava różni od szampana, to ONA pomyśli, że ma klasę". jest zwykła paranoją. Jest paranoją z dwóch powodów. Po pierwsze, sympatyczniej jest kiedy partnerka myśli, iż jej
kawaler ma klasę, niż kiedy sądzi, że jej nie ma. Po drugie cava jest tylko substytutem szampana. To mi przypomina do złudzenia sytuację kiedy idzie się z damą do łóżka, po to żeby tam, na laptopie, oglądać filmy erotyczne.
Co do doboru win przez curiosum nie wypowiadam się, bo po prostu nigdzie nie spotkałem się z jednoznacznym stwierdzeniem, iż skutecznymi afrodyzjakami są biała beczkowana (?) rioja, ras braixas i młoda Langwedocja. Skoro nie wiem to nie komentuję.

Natomiast na sam koniec swojego postu autor funduje nam pasztet w postaci dwóch kardynalnych błędów, po jakich dama powinna zamówić taxi i SAMA udać się do domu !

1. Dla NIEGO (dla kurażu) 20 ml dobrego armaniaka Jak policzyłem dżentelman ów, był już łaskaw łyknąć przynajmniej 3 kieliszki cavy (bo przecież chyba nie zamówił jej "na kieliszki" tylko całą flaszeczkę), min. 2 kieliszki białej riojy lub ras braixas i min 1 kieliszek młodej Langwedocji. Innymi słowy kiedy jeszcze na koniec "walnie sobie lufę", to może go to nauczy, iż nadmiar alkoholu przeszkadza w przyjemnym sexie. Ponadto usiłowałem sobie wyobrazić logistykę picia rzeczonej "lufki". W obecności damy ? żeby pokazać jaki to jestem macho ? Gruba niezręczność, żeby nie stwierdzić dosadniej.
Czy może "na zapleczu" ? Z kelnerem ?. Bez komentarza.
2. BUTELKA MERLOTA na wynos. Dlaczego ? Nie rozumiem. Na takie "okazje" dom Perignon wymyślił Króla Szampana jakieś pięć wieków temu. I tyle.

Moje skromne doświadczenie podpowiada mi następujące menu erotyczne:

AA (Apéritif-Afrodyzjak)

- 1 butelka sensownego Jurançon
- 30 g. roztartego korzenia żeń-szeń
- 30 g. strączka wanilii
- 30 g. rabarbaru w cienkich plasterkach
- 30 g. startego cynamonu
Starannie wymieszaj wszystkie rzeczone ingrediencje, odstaw do macerowania w chłodnym pomieszczeniu na siedem dni, codziennie mieszając. Po tygodniu przefiltruj. Podawaj schłodzone do 10 st. C.
MENU EROTYCZNE
Apéritif: AA (jak wyżej)
Danie: półmisek owoców morza z Chablis Premier Cru
Deser: mus czekoladowy i dobrze schłodzony szampan brut. Blanc de blancs albo rosè.

Moja uwaga: Twarda, czarna i gorzka czekolada, uważana jest powszechnie za dość skuteczny afrodyzjak. Podając np. na deser, można ją doskonale połączyć z douro czy też z jakimś potężnym nowoświatowym cab-svgn (czerwone wino jest również dobrym afrodyzjakiem, ale pite w odpowiednim momencie). Dobre porto będzie też na miejscu.
Inne standardowe połączenia afrodyzjakowe to:

kawior + szampan
szparagi + nowozelandzki svgn-blanc
ostrygi + muscadet sèvre et maine sur lie, szampan, chablis premier lub grand cru moutarde de dijon (np. z delikatną jagnięciną) + czerwony burgund (mój "osobisty" faworyt to zawsze volnay)

v.


12.02.2011 07:02
KOREKTA

Ostatnie zdanie winno być:

ostrygi + muscadet sèvre et maine sur lie, szampan, chablis premier lub grand cru

moutarde de dijon (np. z delikatną jagnięciną) + czerwony burgund (mój "osobisty" faworyt to zawsze volnay)


a nie tak jak jest

v.

12.02.2011 11:06
Szanowni Panowie

Serdeczne podziękowania za konstruktywną krytykę i pomysły kulinarne - bardzo prosimy o więcej, chętnie w przyszłości z nich skorzystamy.

Jeśli chodzi o afrodyzjaki i menu z nimi związane - dla nas to pretekst. Bo przecież prawdziwy mężczyzna nie czeka na imieniny Walentego, by wyznać miłość ukochanej, a jeśli prawdziwie kocha nie potrzebuje "wzmacniaczy" uniesień miłosnych. No chyba, że zdarzają mu się one tylko raz w roku....

Afrodyzjaki można traktować dwojako. Obaj Panowie potraktowali je raczej "konsumpcyjnie", jako środek pobudzający popęd seksualny. Ale czy wyłącznie o to chodzi? Czy afrodyzjak traktowany jako "eliksir miłosny", coś magicznego, wpływającego na sferę uczuć a nie alkowy jest błędem ?

Co do win - inteligentny mężczyzna zamawia takie wina, jakie smakują partnerce. Oczywiście najlepiej, kiedy współgrają one z potrawami. My oczywiście proponujemy wina do potraw, ale ich nie narzucamy. Szanujemy bowiem przede wszystkim wybór klienta, a nie "standardowe połączenia".

Ukłony
Andrzej Bocheński

13.02.2011 06:39
Oczywiście, iż ma Pan totalnie rację pisząc, iż " (...) przecież prawdziwy mężczyzna nie czeka na imieniny Walentego, by wyznać miłość ukochanej, a jeśli prawdziwie kocha nie potrzebuje "wzmacniaczy" uniesień miłosnych (...)"

Jest to dla mnie tzw. oczywista oczywistość, i przyznaję Panu rację, że śmiało można zaprojektować wieczór walentynkowy np. "po chmurką" albo w McDonaldzie, a potem kochać się w zaspie śniegu. No bo przecież " (...) prawdziwy mężczyzna nie czeka na imieniny Walentego, by wyznać miłość ukochanej, a jeśli prawdziwie kocha nie potrzebuje "wzmacniaczy" uniesień miłosnych (...)"

Muszę jednak przyznać z prawdziwą skruchą, iż tak wrodzone słabości mojego charakteru, jak i szacunek dla dam serca mego, pchają mnie w kierunku zaprojektowania takiego wieczoru (jak zresztą każdego innego) w sposób specjalny. Zaprojektowania od A do Z. Onegdaj takowe postępowanie nazywano "ukłonem dla Madame".

Wolę więc przewidzieć żeby podobny wieczór miał odpowiedni nastrój np. palące się świece. Dla Pana informacji "romantyczny" nastrój, spokojna muzyka, świece itp. to też są skuteczne afrodyzjaki. Afrodyzjaki których nie jest Pan łaskaw uznawać.

Wolę więc odpowiednio zaprojektować skromną, acz wyrafinowane kolację. Kolację, w czasie której podane zostaną dania, które skutecznie podniosą nasze libido (np. owoce morza, ostrygi, szparagi, czarna czekolada itp), aby nigdy nie być narażonym na znajdowanie w "Menu dla Zakochanych" takich pozycji jak np. placki ziemniaczane.

Wolę odpowiednio wcześniej zaprojektować dobór win do potraw, tak aby rzeczone wina, nie tylko były ulubionymi damy mojego serca, ale również, harmonizowały się z wybranym jedzonkiem. Wolę nie ryzykować sytuacji, iż akurat w momencie wyboru win i ich stosownego doboru do wybranych potraw, kelner (nawet najbardziej profesjonalny) będzie się bardzo spieszył bowiem "inne stoliki przecież też musi obsłużyć"

Wolę wreszcie zaproponować Pani moich uczuć, wspólne wypicie ostatniej butelki szampana w wannie z obfitą pianką, niż pożegnać się z nią słowami "to co Ci chciałem dzisiaj wieczór powiedzieć, powiem jakiegoś innego dnia, bowiem musisz wiedzieć, iż prawdziwy mężczyzna nie czeka na imieniny Walentego, by wyznać miłość ukochanej, a jeśli prawdziwie kocha nie potrzebuje "wzmacniaczy" uniesień miłosnych (...)"

v.

13.02.2011 10:12
Drogi Panie Adamie,

Toczy Pan spór z samym sobą i dalibóg nie mam pojęcia o co...
Nie jestem ani zwolennikiem kuchni McDonalda, ani miłości w zaspie śniegu, nie wiem też na jakich przesłankach opierał Pan swoje przekonanie, iż nie uznaję romantycznego nastroju, spokojnej muzyki i światła świec. Zapewniam Pana, że te atrybuty są obecne w naszej piwniczce nie tylko w okolicach 14 lutego.
Co do menu - jak już napisałem - jestem wdzięczny za konstruktywną krytykę. Jestem też otwarty na ciekawe propozycje, bo "jedynie słuszne poglądy" nie są moją domeną - czego i Panu życzę.

z uszanowaniem
Andrzej Bocheński

13.02.2011 12:43
Drogi Panie Andrzeju,

Przykro mi ale nie mam zielonego pojęcia co to jest "nasza piwniczka" i jak ona się ma do tematu skuteczności afrodyzjaków, czy też braku takowej skuteczności.
We mnie samym, zapewniam Pana, nie ma żadnych "sporów'.
Z drugiej jednak strony uznaję i cieszę się z istnienia afrodyzjaków, w przeciwieństwie do Pana.
W tym samym stopniu uznaję, w jakim wolę kawior i ostrygi od placków ziemniaczanych.

v.

13.02.2011 16:17
Panie Adamie,

Uznaję istnienie afrodyzjaków i ich rolę - w przeciwnym przypadku nie proponowalibyśmy "Menu z Afrodyzjakiem". W tym samym stopniu uznaję, w jakim dysputę nad wyższością szampana, kawioru i ostryg nad "menu drwala" uznaję za jałową i nie wartą kontynuowania.

pozdrawiam
Andrzej Bocheński

13.02.2011 16:23
Cieszę się.

v.


Nie możesz dodawać nowych wątków
Nie możesz dodawać nowych postów
Nie jesteś moderatorem