Oj działo się ... , szcześliwy jestem, że degustacja zmieniła termin z okresu gdy opalałem swoje blade ciało na wakacjach i dane mi było w niej uczestniczyć ... choć ... 5 minut po rozpoczęciu degustacji , chyba każdy z uczestników miał ochotę po cichu oddalić się niezuważony :) Co prawda forma przynajmniej z nazwy znana byla juz od dłuższego czasu, ale chyba nikt jednak nie przyjął do wiadomości, że KALAMBURY to na prawdę będą ... KALAMBURY. Pani Ania z Panem Andrzejem urządzili nam chwile stresu i grozy ... ale po przełamaniu pierwszych toastów Rieslingami podjelismy rękawicę :) Listę win bardzo dobrych, równych i jak się okazało na koniec ze Słowacji zamieszczę lada dzień.
Co do opisu niesamowitej zabawy, nie wiem czy godny jestem opisywania bo moje popisy pantomimy na scenie lepiej chyba przemilczeć :), ale jestem bardzo dumny jednocześnie z ekipy przy naszym stoliku, gdyż w sumie odgadli wszystkie moje "wypociny" sceniczne :)
Choć co tu dużo mówic ... opis MELONA przez kolegę z sąsiedniego stolika był bezkonkurencyjny ;)