Strona główna Członkowie Klubu Kontakt Zaloguj
     
 

Degustacje, degustacje, degustacje! - Różowy wieczór w Eterii - 30 lipca 2009 r.

09.08.2009 23:32

Różowo mi, chciałoby się powiedzieć po zakończeniu wieczoru w Eterii.

Zaczęło się od różowego powitania. Różowa krewetka unurzana w paście awokado pływała w ogromnej makaronowej muszli. Nie była to oczywiście jedna krewetka i jedna muszla. Na tacy było ich kilkadziesiąt. Pomysł znakomity, smak takoż. Do tego gospodarze wieczoru serwowałi musujące, wytrawne i wytworne hiszpańskie wino Touriga Nacional od Louisa Pato (podobno to nazwisko w tłumaczeniu to Kaczka , a może źle usłyszeliśmy).

A gospodarze wieczoru, czyli Pan Kuba i Pan Szymon nie byli odziani w różowe stroje. Może szkoda, ale w białych kitlach prezentowali się dostojnie. Zauważamy ostatnio rozwijającą się współpracę tych dwóch nietuzinkowych postaci. Podobno planują jakieś wspólne projekty. Widzieliśmy ich razem na Festiwalu win alzackich, a w trakcie niedawnego naszego pobytu w Eterii obserwowaliśmy, jak z dużą cierpliwością testowali kolejne wina. Z pewnością rezultaty tej pracy będą do zaobserwowania w karcie win.

Ale wróćmy do różowego wieczoru. Duet gospodarzy wytworzył bardzo sympatyczną atmosferę.
Panowie już nie rywalizują, a współpracują, a pojawiające się od czasu do czasu elementy potyczki słownej tylko ubarwiają wieczór.

Nie przepadamy za winami różowymi i zastanawialiśmy się nawet, czy wziąć udział w tej degustacji. Ale nie żałujemy. Doznania kulinarne - ponadprzeciętne, a wśród serwowanych win były i perełki.

Zaczęło się od testu Szymona na Kubie. Pretekstem był fakt, że spotkanie z Sommelierem odbywało się po raz trzynasty. Do kieliszka z nieprzezroczystego szkła Pan Szymon wlał wino, a następnie poprosił Pana Kubę o rozpoznanie, czy znajduje się tam wino białe, czy czerwone.
Odpowiedź nie była niestety prawidłowa. Okazało się na tym przykładzie, że wyłączenie części zmysłów, nawet tak wytrawnemu smakoszowi, jak nasz Gospodarz, odebrało umiejętność prawidłowego rozpoznania rodzaju wypitego trunku.

Test się zakończył i Pan Szymon ruszył, a my za nim w różową krainę.

Pierwsza potrawa to różowy łosoś smażony na oleju sojowym, w cieście ryżowym. Wino włoskie z regionu Fiurli wyprodukowane w Azienga Agricola Ronchi San Giuseppe. Cóż możemy powiedzieć o tej parze. Była znakomicie spasowana. Samo wino otrzymało od nas ocenę średnią 6,5 w skali 10 stopniowej. Nasze wrażenia – słodko-kwaśne o malinowym smaku.

Kolejna para to hit wieczoru – ślimaki i bardzo dobre, eleganckie wino Quinta da Alorna 2008 z Portugalii. Ślimaki winniczki z Małopolski po pobycie we Francji wróciły do Warszawy, aby cieszyć nasze podniebienia. Jak dowiedzieliśmy się od Pana Szymona ślimaki zawdzięczają swoją popularność Cystersom, którzy rozprowadzali je po całej Europie. Powód był banalny. Ślimaki nie były uznawane za zwierzęta i nie podlegały ograniczeniom.
Oba składniki tego dania, czyli ślimaki i wino były znakomite. Okazało się, że są też znakomite wina różowe.

Po ślimakach przyszła kolej na szyjki rakowe. Szyjki rakowe są naszym ulubionym daniem w innej restauracji, czekaliśmy więc z ciekawością co zaproponuje nam mistrz Frączyk. Zaproponował bardzo dobry chłodnik z szyjkami rakowymi... – czapki z głów. O winie wspominamy z obowiązku, bo nie trafiło w nasz gust. Do chłodnika podano Vinho Verde (portugalskie) od Producenta Quinta da Aveleda. Zapytacie dlaczego tym razem serwowano wino zielone? (Verde znaczy zielone). Nic z tych rzeczy. Wino było różowe a jego „zieloność” odnosiła się do niedojrzałości, a nie koloru. Wolimy chyba jednak wina dojrzałe. Na pewno wolimy wina dojrzałe.

Do kolejnego dania, jakim była kaczka podano wino z Ameryki Południowej, a konkretnie wino z Urugwaju. Była to mieszanka odmian Merlot, Tannat, Cabernet Sauvignon i Joven w nieznanych proporcjach firmowane przez Castel Pujol z 2008 roku z winnicy Carrau. Zastanawialiśmy się przez chwilę dlaczego wybór nie padł na wino od Louisa Pato, ale smak wina potwierdził właściwość wyboru. To drugie, tego wieczoru, wino różowe, które piliśmy z przyjemnością. A do tego znakomicie grało z serwowaną potrawą, czyli kaczką w sosie figowym, występującą w towarzystwie domowej roboty kluski z semoliny. Kaczka, jak to kaczka. Jeden kawałek rewelacyjny, a drugi po prostu dobry.

Na zakończenie wystąpił różowy rabarbar zapiekany pod kruszonką z ciasta. Różowe wino pochodziło tym razem z Chile z Central Valley, nazywało się Morande Pioniero i było mieszanką Cabernet Sauvignon i Syrah z 2007 roku.
Wino bez rewelacji, deser ciekawy, wieczór dobiegł końca. Ale, ale nie całkiem.

Okazało się, że wśród uczestników spotkania są artyści. Znalazł się też instrument.
Bardzo lubimy takie niespodzianki. Młodzi ludzie spisali się na medal i stworzyli niezapomniany klimat spotkania.

Jako podsumowanie możemy stwierdzić, że nawet tacy malkontenci jak my znaleźli wśród win różowych coś dla siebie. A przede wszystkim ujęła nas tym razem atmosfera wieczoru. Były popisy kulinarne, było dużo ciekawej wiedzy przekazywanej przez Pana Szymona, było wiele ciepła ze strony gospodarza Eterii, no i na koniec wspaniała niespodzianka wokalno-muzyczna.

Czy Eteria zaczyna być miejscem z klimatem? Czekamy na dalszy ciąg i potwierdzenie tej tezy.

Bożena i Krzysztofa

P.S. Powiedzenie wieczoru – Wino jest cieczą i przyjmuje kształt naczynia, w którym się znajduje.


Nie możesz dodawać nowych wątków
Nie możesz dodawać nowych postów
Nie jesteś moderatorem