Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Quinta do Vale Dona Maria - relacja

2013/10/23



Często przeglądacie albumy ze zdjęciami? Nie mam na myśli Picassy, Instagramów, digartów, czy też bezosobowych zdjęć na wszechobecnych nośnikach elektronicznych. Koncentruję się na lekko zakurzonym albumie z rodzinnymi fotografiami na których mogę śledzić niemal całe swoje dzieciństwo i część dorosłego życia. Identycznie jest z winami. Wina z danego rocznika są sumą pracy winiarza, panującego klimatu, warunków atmosferycznych, odbiciem jego samego. Może właśnie dlatego vertical tastings darzę uczuciem, którego nie śmiałem nazwać, a które rezerwuję tylko na te okazje?

 

Robert Mielżyński miał nosa. Wyczuł moment, kiedy Hotel Europejski zaczął świecić pustkami, by po drugiej stronie ulicy, w Hotelu Bristol reaktywować wine-bar. Jednak myli się ten, kto sądzi, że miał on zamysł kontynuować jego ówczesną koncepcję. Zmianie uległ przede wszystkim wybór win, a nazwa miejsca nie pozostawia złudzeń co do ich źródła – Handpicked by Mielżyński.

 


 

Jakich działań dokonuje się z okazji otwarcia nowego lokalu? Nie było fanfar, orkiestry, rzeszy celebrytów i celebrytek znanych z tego, że są znani. Był za to wyjątkowy gość – winiarz Cristiano Van Zeller, którzy zaprezentował wina z Quinta do Vale Dona Maria z lat 2006-2011. Nie mógł sobie odmówić zaglądania w notatki degustujących, rozmowy z każdym z zebranych, dyskusji o różnicach między rocznikami. Każda butelka była osobną fotografią z danego roku, która w momencie nalania do kieliszków zaczęła swoją opowieść.

 

Pogoda w 2006 nie rozpieszczała winiarzy z Douro. Suchy rok z niespodziewanymi deszczami we wrześniu z pewnością nie służył winogronom, z pewnością nie było to najlepszy rocznik dekady. Dona Maria z 2006 zaoferowała asfaltowe akcenty w aromatach, spory ekstrakt, okazała się masywnym winem z bardzo dobrą kwasowością, jednak wino było boleśnie krótkie. W 2007 sezon wegetacyjny był dość chłodny dla regionu, co wyraźnie odbiło się w winach z tego rocznika. Masywna owocowość z domieszką tytoniu, nieco pestkowe, prawdziwy owoc w ustach ze zgrabnie wtopiony z taniną. Już drugie wino, a okazało się najlepszym z tej degustacji.  Rok 2008 był suchy, nieco chłodny, podobnie jak 2007. Niektórzy winiarze w popłochu przed deszczem zbierali winogrona, jednak ci, którzy wykazali się szczyptą cierpliwości, zostali sowicie nagrodzeni. Nieco podwórkowy nos, sporo chemicznych nut, soczyste usta i dobrze zbalansowane, brakuje jednak zadziorności.  Bardzo parne lato 2009 naładowało wino mnóstwem świeżości, nutami borówek, jeżyn i aronii, prawie dojrzałe, nienarzucające się z dobrą równowagą. Mokre zimy w 2010 oraz duszny lipiec nie przeszkodziły warunkom ulec polepszeniu w dalszej części sezonu, więc otrzymaliśmy w winie nieco zwęglonych nut, czarnego bzu i lukrecji, szypułkowe usta, wielofazowość i dobry balans. Ostatni z degustowanych roczników – 2011, również nie miał łatwo. Gorące lato dopiero na przełomie sierpnia i września unormowało się do akceptowalnej temperatury, jednakże dało wino o dość zamkniętym nosie, przytłumionych nuty palonej kawy, czerwonych owoców, średnio-intensywne usta, średnio wysuszające. Wielkie wino z dobrymi perspektywami.

 


 

Przenosząc wina z degustacji na język sztuki, gdybyście mieli wybrać spomiędzy fado w wykonaniu uwodzicielskiej Amalii Rodriquez, ulotnie manierystycznych obrazów Gaspara Diasa czy ponadczasowej poezji Jorge Candino de Seny, bylibyście w ogóle w stanie cokolwiek wybrać? Podobnie jest z winami Quinta do Vale Dona Maria – każdy rocznik jest na swój sposób wyjątkowy, każdy jest osobną fotografią, a jednak tworzącą całość.

Degutowałem na zaproszenie Małgorzaty Jankowskiej z Hotelu Bristol oraz Roberta Mielżyńskiego.


tekst i foto:  Michał "WineMike" Misior


Komentarze

Określenie 'podwórkowy nos' ? ;-) Zauważyłam, że chyba jest modne, bo pojawia się ostatnio, ale mam wątpliwości, co też może ono znaczać. Każde podwórko inne, ale jeśli ma oznaczać 'śmietnikowy', to jednak do wina mi nie pasuje ;-)
W słowniku jeszcze go nie ma ;-)

Zgadza się, jest taki aromat w winie i bynajmniej nie oznacza on "śmietnikowy". Definicja wprowadzona już do portalowego Wielkiego Słownika Terminów Degustacyjnych. Generalnie nie istnieją określenia, które "nie pasują" do wina. Każdy z nas jest inny i co innego może wyczuwać w winie.

No właśnie, i każdy zdefiniuje dla siebie termin 'podwórkowy', bo jest niejednoznaczny moim zdaniem. Jeśli użyje się terminu np. 'jeżynowy', 'landrynkowy', skojarzenia są proste. W przypadku 'podwórkowego' - śmietnik, psi mocz, pralnia - jak u Wokulskiego ;-)...?

Częściowo się zgadzam, jednak Azjaci jakiś czas temu spopularyzowali uczucie "umami" w winie, które stało się oczywiste, jednak może jedna osoba na 10 wie, co ono oznacza. Jedne definicje podają smak alg, inne uczucie "mięsistości" wina. Istnieją również owoce, warzywa czy też przyprawy, których próżno szukac w w innych krajach, czy wręcz rejonach. Przykładowo - częste spotykane określenie w opisie win to "pikantne, posmak chilli". W tym momencie mieszkaniec Meksyku zadaje pytanie "Ale którego chilli? Bo ja znam mnóstwo odmian". I wracamy do słusznego stwierdzenia, iż każde podwórko jest inne! ;)

No to jesteśmy w domu, a raczej na podwórku ;-))))
Zdaję sobie sprawę, że oddanie słowem, tego co w winie siedzi, to sztuka i to do tego niezwykle subiektywna z założenia.
Czasem, kiedy czytam opisy win, aż mnie skręca ze śmiechu, bo widać ten wysiłek zdobycia się na oryginalność. Proszę nie brać tego do siebie!
Lepiej czyta mi się oceny ze słownictwem mającym odniesienie do zapachów i smaków istniejących w naturze i niejako przez naturę zdefiniowanych.
Ale też racja - kto od razu wie jak pachnie czy smakuje lukrecja ;-) A przecież to taki pospolity smak cukierków Haribo ;-)
Definicja 'podwórkowego' w słowniku bardzo udana. Dodam, że ostatnio ktoś w swoim opisie użył terminu 'podwórkowe' i dodał w nawiasie 'kapusta kiszona'.
Ach ta winna poezja.....

Czyli we wspomnianym podwórku na obejściu stała beczka z kiszoną kapustąZ jednej strony jest ochota na pisanie zrozumiale, jednak każda sfera życia wzięła swój słownik z innego języka - żeglarski z holenderskiego, a język winiarski z francuskiego. Jednak po polsku również potrafimy tworzyc zawiłe i wymagające wyjaśnienia notki, czego dowodem jest niniejsza - jakże udana - dyskusja ;)

Zaloguj się aby skomentować ten tekst


Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.