Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Książka z winem w tle...


Książka z winem w tle



Leniwe wieczory z książką w fotelu i z kieliszkiem wina? Mamy kilka książkowych pomysłów całkiem zgrabnie wpisujących się w winną konwencję. Specjalnie dla Was co tydzień publikujemy kilka książek z winem w jakiejś roli.


Dzisiaj, "wino to napój tolerancyjny", więc dopuśćmy do głosu... Węgra. Wszystko co doskonałe dzieli się na trzy części, a więc wino także...



KzW_Filozofia_Wina_Bela magnify Filozofia Wina Filozofia Wina

Hamvas Béla

Wydawnictwo Studio EMKA


"Niniejsza książka - pisał we wstępie Hamvas - składa się z trzech części, bo wszystko co doskonałe na trzy części się dzieli. A także dlatego, że liczba wina jest trzy. Pierwsza część to metafizyka wina. Dlatego druga część będzie mówić o winie jako o rzeczy zwyczajnej, naturalnej. Trzecia część to już smakowanie wina, jego celebrowaniu. Akurat ten rozdział każdy może wzbogacić o swoje doświadczenie."

Książkę tę Hamavas napisał latem 1945 roku podczas pobytu w Bereny nad Balatonem. Tworzył tę, uważaną za perełkę w jego twórczości, pełną erudycji rozprawę w panującej wówczas powszechnie powojennej biedzie, jednym tchem, niczym łyk wina.


Dionizos nauczył człowieka tłoczyć wino; nie pokazał mu jak warzyć piwo, nie wtajemniczył go w arkana destylacji wódek i nastawiania nalewek, nie obdarował ludzkości tequilą, sake, kalwadosem, palinką, grapą, whisky, koniakiem. A przecież jako bóg mógł w tej dziedzinie wszystko. Widocznie uznał, że wino jest niezbędne i spośród alkoholi najlepsze. Niezbędne i najlepsze - do czego?

Do życia w ogóle, jak również do życia godnego. Rozmyślał o tym nad Balatonem w 1945 roku Węgier Bela Hamvas, sącząc złotawe badacsony: "Ów most między pierwszym a ostatnim dniem życia człowiek może przejść tylko w ekstazie. A tą ekstazą jest wino". Otóż właśnie, przejść, ale z podniesioną głową, podekscytowany, lecz trzeźwy, jak przystało człowiekowi cywilizowanemu, a nie przeczłapać na czworakach.

"Ten, kto wypił dużo wina - tańczy, ten kto schlał się wódką - pada, przewraca się, wali głową w przeszkodę, by już potem nie podnieść się z ziemi. Pierwszy uprawia paraboliczny taniec, drugi porusza się kanciastymi załamaniami. Pierwszy krąży, drugi się czołga. Tak właśnie wygląda różnica między narodami wina a narodami wódki, wyrażająca się nie tylko w ruchach, ale i w sposobie myślenia, uczuciach, stylu życia". Sam zdecyduj, kim chcesz być: amatorem wina czy amatołem wódki.

Owszem, pić można kiedykolwiek, gdziekolwiek i jakkolwiek, czyli jak amatoł, tylko po co? "Pewien człowiek w letni wieczór, w altanie popijał wino z Szentgyorgyhegy i jednocześnie czytał gazetę. Przecież to świętokradztwo, wprost nie do uwierzenia. Tak znakomite wino należy pić w najbardziej uroczystych chwilach życia, przy pięknie, kolorowo nakrytym stole, z postawionym na nim wazonem świeżo ściętych kwiatów. W ręku należy mieć tom wierszy jednego z tytanów poezji - Pindara, Dantego, Keatsa. Kto nie czuje szczególności takiej chwili, ten jest człowiekiem straconym".

Tylko barbarzyńca jada i pija na ceracie albo gazecie. Mało kto wie, że picie wina ma własną muzę - Kielichioppe. To ona sprawia, że kto lubi także jej dziesięć sióstr, "muzykę i poezję, potrafi zachwycać się malarstwem, ten potrafi też wybrać właściwą porę na pracę, na spacer, sen, rozmowę i lekturę, a także na wino i miłość".

Dionizos nie tylko po to dał człowiekowi wino, aby podnieść jego wrażliwość estetyczną, lecz też, by poprawić świat staczający się na manowce. Świat zaś psuli i psują do dziś purytanie: "Purytanin jest po prostu zatwardziałym idiotą bez serca. Najbardziej krwawe bitwy i najpotworniejsze rewolucje świat zawdzięcza właśnie purytanom. Ten ubogi duchem człowiek zamiast Boga tworzy sobie własną ideę i uważa, że ona jest najlepsza. Jest zdesperowany. Zdaje sobie sprawę, że życie mu się nie układa, ale jednak brnie dalej i dalej. Gdyby ten nasz purytanin choć raz w życiu wziął udział w tradycyjnym węgierskim świniobiciu, gdyby najadł się do syta świeżych kiełbasek, kiszek, kotletów z wieprzowej polędwiczki, pogryzł marynowaną papryką, cebulą, a na koniec spróbował jeszcze pączków z morelową konfiturą i wypił do tego dwie butelki czerwonego wina wytrawnego z Szekszard - wtedy można by go jakoś uratować. Ale to jest po prostu niemożliwe".

Beli Hamvasa Filozofia wina, pięknie przełożona z węgierskiego przez Tadeusza Olszańskiego, jest lekturą obowiązkową.


(Krzysztof Kowalski "Rzeczpospolita" )

 

Źródła

lwww.empik.com

merlin.pl



Komentarze

No nie wiem, czy ktoś teraz Węgra będzie czytał

"Wino to napój tolerancyjny":)

ooo tak

Zaloguj się aby skomentować ten tekst

Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.