Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Wino i wojna - winnice pod ostrzałem część II



Anglicy odsunięci od Bordeaux aż do 1453 r., kiedy to wygrali w bitwie pod Castillon, mieli okazję przebywać po potyczce w Cotes de Castillon na wschód od miasta. Ichniejszy dowódca, Sir John Talbot, stary hrabia z Shrewsbury, odważnie, choć nieprzemyślanie zaatakował francuskie armaty, co przypłacił najwyższą ceną .Jego wojsko zostało zmuszone do odwrotu i wycofania się z ziemi francuskiej. Choć Francuzi uznali Anglików za barbarzyńców, którzy za nic sobie mają savoir-vivre i uprawę winorośli i tak było to niczym w porównaniu z okrucieństwami, jakich świadkiem była Francja i jej winnice podczas II Wojny Światowej.

 


 

Barwna historia okupowanej Francji w największej wojnie XX wieku pełna jest opowieści o grabieżach piwnic wielkich producentów, ministrze rolnictwa, który zezwalał winiarzom na butelkowanie popłuczyn dla nazistów i wielu innych. Winiarz Jean de Vogue został wysłany do obozu koncentracyjnego zaprzeczając, jakoby butelkował zlewki dla hitlerowców. Jednak pewna historia zasługuje na wspomnienie. I to wcale nie tylko z uwagi na sporo humoru, ale również na uprawę winorośli na francuską psychikę w szczególności.

 

Korespondent wojenny dla BBC i HTV oraz autor książek – Wynford „Wineyard” Vaughan wspomina w „How I Liberated Burgundy: And Other Vinous Adventures” z 1985 roku:

 

„Nadszedł moment, kiedy armia francuska zatrzymała się i generał Alexander rzekł do mnie – „Panie Vaughan, wie pan coś tam o Francuzach, a czy wie pan, czemu oni właśnie stanęli niemal w tym samym momencie bez żadnego rozkazu?”. Spojrzałem wtedy na mapę i uświadomiłem sobie, iż znajdowaliśmy się właśnie tuż przed wielkimi winnicami Burgundii. Gdybyśmy je staranowali, Francja nigdy by nam tego nie wybaczyła. Wtem młody oficer dobiegł do nas i powiedział – „Odwagi generałowie, właśnie odnalazłem słabe punkty niemieckich umocnień. Każdy z nich znajduje się w małych winnicach dających miernej jakości wina”. Ogółem walka trwała pełne trzy dni i zakończyła się wyzwoleniem Burgundii”.

 

Czytając te słowa większość czytelników zapewne będzie sądzić, iż Vaughan mógł nieco podkoloryzować relację z tamtych wydarzeń. Jednak nie był on jedynym korespondentem wojennym, który docenił heroiczną walkę francuskich wojsk o wyzwolenie ojczyzny. Mawiali oni, iż wedle płomiennych mów zagrzewających wojaków do walki, często podkreślano maksymę „Nie sztuką wygrać, tylko utrzymać zwycięstwo”.

 


 

Vaughan miał niebywałą okazję do obserwacji ziem francuskich pod amerykańskimi, brytyjskimi oraz wreszcie francuskimi siłami. W swoim dziele opowiada nie tylko o swoich eskapadach w Burgundii, ale również o marokańskich goumiers, do złudzenia przypominających franciszkanów w swoich brązowych płaszczach przedzierających się przez winnice w Chianti.

 

Po wyzwoleniu cenne zapasy ukryte przez długie lata okupacji hitlerowskiej ponownie ujrzały światło dzienne. Nieraz wśród poskładanych namiotów i karabinów, tuż obok naprędce spakowanych plecaków, odnajdowano wciśnięte pomiędzy ubrania zakurzone butelki z winami od producentów, którzy zajmują dzisiaj czołówki najbardziej pożądanych etykiet francuskich. Parafrazując de Gaulle'a – Francja jest winem i wino jest Francją. Dowodem na niezłomność Francuzów są kolejne roczniki win, zabutelkowane tuż po wojnie, które gdzieś, kiedyś otwierali bądź otworzą mili przyjaciele.. A wina z rocznika 1945 nadal pozostają jednymi z największych wśród roczników, rocznika zwycięstwa, zrodzonych z najbardziej niszczycielskiego konfliktu w dziejach ludzkości, który – miejmy nadzieję nigdy więcej się nie powtórzy.


tekst:  Michał "WineMike" Misior

źródło i foto: Drinks Business


Komentarze

Zaloguj się aby skomentować ten tekst

Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.