Alzacja w Warszawie
Opisując dzieje Rieslinga na arenie światowego winiarstwa i nie wspomnieć o jego roli w Alzacji to tak, jakby w tekście o najważniejszych piłkarzach w historii pominąć Maradonę, Pele czy Tomaszewskiego. Ten wąski i rozciągnięty wzdłuż francusko-niemieckiej granicy region może zaoferować wszystko, co mądry winiarz wykorzysta z pożądanym skutkiem: pasmo Wogezów zatrzymujące znaczną część opadów co pozwala lepiej kontrolować krzewy na długości 170 kilometrów, odnaleźć można w nim 13 formacji geologicznych (od paleozoiku do czwartorzędu) czy też 11 apelacji gminnych gwarantujących konkretną jakość wina.
Zwolennicy win musujących odnajdą się w Cremant d’Alsace. Winie robionym tą samą metodą co szampan, ale sporo tańszym. Tylko w tym winie oprócz Pinot Blanc z którego wyrabia się lwią część tych win, można odnaleźć Pinot Gris, Rieslinga czy też Pinot Noir (rose). Istnieje jeszcze jedna odmiana, która uprawiana jest na całym świecie i dopuszczona jest tylko w apelacji AOC Cremant d’Alsace – Chardonnay. W Alzacji wyróżniamy 3 głównie apelacje: Oprócz wymienionych apellation mamy także wspomniane Cremant oraz Vendanges Tardives – uzyskiwane z tych samych szczepów co Grand Cru, ale z widoczną szlachetną pleśnią, co oznacza, że wina te są słodkie. Degustacja w warszawskim Pałacu Zamoyskich oprócz sommelierów, importerów i winomanów nie mogła się obejść oczywiście bez winiarzy, którzy reprezentowali 26 winnic. Cave Vinicole Kientzheim-Kaysenberg (Winkolekcja) zaprezentował prostego, ale świetnego Rieslinga Reserve 2009, a do tego subtelnego i eleganckiego Gewurztraminera Reserve 2009.
Gewurztraminer Les Princes Abbes 2008 od Domaines Schlumberger (Wine4You) jak zawsze po zamknięciu oczu i wsunięciu nosa do kieliszka pozwolił nam sądzić, że wąchamy Diora lub Yves Saint Laurent są grube tysiące euro. Usta są jeszcze lepsze, bo pozostawiają długi finisz, która trwa niemalże w nieskończoność. Consulting & Commerce polewali Riesling Reserve 2011, który daje dobrą próbkę tego, jak wspaniale rozwinie się za parę lat, a Pinot Blanc Vieilles Cignes 2011 urzekł delikatną mineralnością i specyficznymi aromatami świeżo skoszonej trawy. Zawiódł natomiast Trimbach (Sommelier); jego Gewurzy, Rieslingi i Pinot Blanc, mimo, iż były ze świetnych roczników 2008-2011, to jednak były wymęczone, wymuszone i zrobione jakby z przymusu. Wina od Leona Beyer (PWW) rozczarowały na całej linii; brak im było kwasowości, owocu, część była zbyt ciepła. Miałem mieszane uczucia po tej degustacji. O ile starzy wyjadacze już ledwo zipią z nielicznymi wyjątkami, to chyba nic nie tłumaczy wypuszczania na eksport – i w ogóle – win przeraźliwie kwasowych i mimo wysokiego stopnia schłodzenia nie nadających się do picia czy wręcz przesłodzonych gewurztraminerów, które zaczynają przypominać miód bez cienia kwasowości. Czy taki jest nowy trend? Spożycie win z Alzacji w kraju nad Wisłą wzrosło w ciągu trzech ostatnich lat o 20%. Nikogo nie zdziwi fakt, że królują Rieslingi i …. Pinot Blanc. Te drugie chyba z tego względu, że nie ma w nich beczki, są świeże, mają małą kwasowość i są idealne na lato. Niemniej jednak impreza zorganizowana przez Sopexę jest ważna i godna pochwały. Nikt inny na taką skalę nie robi „zbiórki” śmietanki (i nie tylko) winiarstwa alzackiego. Nie można nie wspomnieć o seminariach, które przed każdym takim wydarzeniem mają miejsce (w tym roku poprowadził je Michele Fonne). |